Od dziecka wiele słyszałem o Bogu i dużo o Nim wiedziałem. Jednak dopiero gdy miałem 15 lat, szczerze uwierzyłem w to, co o Nim wiedziałem. To było coś niesamowitego. Koniec strachu przed śmiercią, a początek radości i pokoju. Bóg stał się moim przyjacielem i z chęcią poznawałem Jego słowo.
Kiedy rozpocząłem naukę w liceum i codzienność przygniotła mnie swoim powtarzającym się rytmem, mój entuzjazm okrzepł i w moje serce wdały się różne wątpliwości. Szatan rozpoczął swoją walkę o moje życie. „Czy Bóg na pewno mnie zbawił?”, „Czy moje wyznanie grzechów było szczere?” „Czemu inni potrafią się cieszyć, a ja nie?”.
To był tylko początek. Stopniowo w moje życie zaczęły wkradać się pożądliwości, a w raz z łatwym dostępem do Internetu pornografia. Zaczęło się od małych reklam, które wyskakiwały na stronach z grami, ale ostatecznie była to rzecz, która wywołała największe zniszczenie w moim życiu, niosąc ze sobą olbrzymi ciężar poczucia winy i smutku. Rozpoczęła się prawdziwa wojna miedzy mną a mną. Chciałem być posłuszny Bogu, ale nie potrafiłem. Z jednej strony – szczerze wyznawałem Mu moje grzechy, a z drugiej – nie umiałem się ich pozbyć. Wpadłem w pułapkę.
Czas studiów był niełatwy. Próbowałem najróżniejszych sposobów, by nie ulegać pokusom, czytałem książki na ten temat, słuchałem mądrych wykładów, robiłem postanowienia, przypomnienia, blokady Internetu… Cały czas walczyłem – czasem odnosząc na jakiś czas zwycięstwa, by potem znowu przegrać. Zrozumiałem jak straszną siłą jest grzech. Zrozumiałem, że nie jestem w stanie sam uwolnić się od tego nałogu.
I w końcu On mnie złamał. Stało się to na rocznym wyjeździe zagranicznym. Bardzo dużo czasu spędziłem sam na sam w swoim pokoju. Miałem tam dużo czasu na modlitwę, czytanie Jego Słowa i "wylewanie swojego serca" przed Nim. Dotarło do mnie to, że On już wybaczył mi mój grzech… Że kocha mnie pomimo mojego grzechu i nie jestem w stanie zrobić niczego, żeby mnie kochał mniej... Uwolnił mnie od kary za grzech – tym jest przebaczenie… Zrozumiałem, że w nim mam wolność od pornografii. Nie stało się to w jednym momencie, był to proces, kiedy uczyłem się trwać w Nim i Jego miłości. Pomogli mi też bliscy wierzący i moja narzeczona, którzy modlili się o mnie, mobilizowali i wspierali w mojej walce.
Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem wolny. Dzięki Jego dobroci mogę mieć wspaniałą żonę. Mogę doświadczać prawdziwego Bożego pokoju. I to nie jest tak, że jestem bezgrzeszny i wolny od pokus. Muszę dokonywać wyborów, unikać wystawiania się na łatwy cel. Ale wiem, że On jest przy mnie i Jego przebaczenie ciągle działa – sama myśl o tym pomaga zwyciężać.
Źródło: https://mystory.me/story/filip